niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 13: Aaa! Dzisiaj zobacze na żywo swojego męża - Harolda!

poniedziałek 9 lipca 9:26
*Malwina*
 Wszystkie trzy jesteśmy już na nogach. Wiemy, że dzisiaj jest ten wymarzony koncert, ale staramy się nie zwariować. Jadłyśmy w spokoju śniadanie, ale już nie wytrzymałam. Zwykle jestem spokojna i opanowana, ale bywają wyjątki.
-Aaa! Dzisiaj zobacze na żywo swojego męża Harolda!
My mamy tak zawsze. Naszych ulubieńców z zespołu nazywamy mężami, a pozostałych naszymi chłopakami.
-Noo... a ja Zayn'a! Na pewno jak mnie zobaczy to się zakocha!- dodała rozmarzona Jula.
-Spokojnie dziewczyny. Postarajmy się na koncercie zachowywać normalnie. Może zwrócą na nas uwagę.- uspokajała nas Lena.
-Horan już zwrócił na ciebie uwagę i to nie małą.
*Lena*
-Znowu do tego wracacie? odpuście już.
Próbowałam udawać, że wcale nie zrobiło na mnie wrażenia to, jak Niall patrzył na mnie w sobotę, ale tak naprawdę myśląc o tym czułam motylki w brzuchu.
-Dobra. N aktórą koncert?- przerwała temat Malwina.
-Na 16:00 i przewidywana godzina zakończenia to 20:00.
-Okey, no to fajnie, a potem zabierzemy ich do domu.- zażartowała Malwina.
-Ha ha. Ja się zgadzam.
-Ja też. Potem wrócą z nami do Polski.
-Weźcie przestańcie już z tymi planami. Zobaczymy co się da zrobić.- puściła do nas oczko Jula.
Po rozmowie była godzina 10:00. Śniadanie zjedzone, więc czas się szykować. Najpierw ustaliłyśmy, że każda z nas będzie miała godzinę w łazience na przygotowania, czyli prysznic, umycie zębów, ubranie sie oraz makijaż. Pierwsza weszła Jula, potem Malwina, a ja ustaliłam, że wejdę ostatnia. W końcu co to za różnica. 13:15. Wszystkie już odstrojone i wyszykowane. Zostały nam niecałe 3 godziny do koncertu. Postanowiłyśmy, że o 15:30 wyjedziemy. Teraz usiadłyśmy i rozmawiałyśmy sobie o wszystkim. Nagle niewiadomo dlaczego Malwina się rozpłakała.
-Malwix, co się stało kochana?- zapytała ja Jula.
-Nic. Tak jakoś myślę o tym koncercie. To ze szczęścia. Nie wierze. Dzisiaj spełni się moje marzenie.
-Ooo, my też się z tego strasznie cieszymy. Ile my czekałyśmy na to, aż wreszcie pójdziemy na ich koncert.
-Strasznie długo. Na koncercie mamy się świetnie bawić. Nie myśleć o niczym innym tylko o spełniającym się marzeniu.
Później jeszcze rozmawiałyśmy na wszystkie interesujące nas tematy, aż nagle Malwina przerwała.
-15:25. Wychodzimy?
-Pewnie!
Wszystkie zerwałyśmy się, zabrałyśmy potrzebne rzeczy, w tym bilety i popędziłyśmy do zamówionej wcześniej taksówki. Wsiadłyśmy i pojechałyśmy na miejsce koncertu. Pokazałyśmy bilety i weszłyśmy. Na placu była rozstawiona wielka scena dla naszych idoli. Sporo ludzi już było na swoich miejscach. Poszłyśmy szukać rzędu 6. Dość szybko znalazłyśmy miejsca. Między mną, a przyjaciółkami siedziały już 2 dziewczyny. Przywitałyśmy się. Chciałam, aby wszystkim koncert minął bez kłótni. Porozmawiałyśmy z dziewczynami. Nawet się zakumplowałyśmy i wymieniłyśmy numerami telefonów. Dowiedziałam się, że mają 18 i 19 lat i nazywają się Katy i Jennifer. Po chwili rozległ się ogromny piski na scenę wbiegli chłopcy...

Po raz pierwszy kończe w takim momencie. Mam nadzieje, że zrobiłam tym małe napięcie;) i dzięki temu będziecie czytać kolejne rozdziały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz