piątek, 6 września 2013

Rozdział 25: Ja chce ci tylko oszczędzić bólu. Nie chce, żeby cie zranił.

poniedziałek 16 lipca 12:21
*Katy*
Oni byli tacy szczęśliwi. Tylko czy musieli okazywać to publicznie? Teraz cała uwaga fotoreporterów była skierowana na nich, więc jak mam stać się sławna? Grr, te dziewczyny przyjechały sobie z Polski i już myślą, że mogą sobie stać się od tak ulubienicami mediów. Przecież to ja znam ich dłużej! Znaczy ja i Jennifer. Na początku naszej znajomości z One Direction nie było wokół nas takiego szumu jak wokół nich. Mam już serdecznie dosyć udawania przyjaciółki Leny...
*Lena*
-Lena mogę cię na słówko?-poprosiła mnie Katy.
-Pewnie.-odpowiedziałam i niechętnie uwolniłam się z objęć mojego chłopaka.- zaraz wrócę miśku.- cmoknęłam Niall'a w policzek i poszłam za Katy w stronę ławki. Dziewczyna usiadła. Uczyniłam to co ona.
-O czym chciałaś porozmawiać?- zapytałam uśmiechnięta.
-Nie szczerz się tak. Nie lubię cię.
Słowa dziewczyny bardzo mnie zaskoczyły, więc musiałam sprawdzić, czy na pewno dobrze usłyszałam.
-Słucham?- zapytałam zaskoczona.
-Dobrze usłyszałaś. NIE. LUBIĘ. CIĘ. Wręcz nienawidzę. Nie wiem co Niall w tobie widzi, a także czemu reszta zespołu cie lubi, lecz to na pewno długo nie potrwa. Już ja się o to postaram.- mówiła dziewczyna z nienawiścią w głosie. Na jej twarzy można było wyczytać złość i to, że dziewczyna mówi serio. Byłam smutna i zaskoczona. Bardzo dobrze udawała moją przyjaciółkę. Myślałam, że po śmierci Malwiny nie zdarzy się nic złego. Jednak się myliłam.
Łzy zaczęły mi napływać do oczu.
-Teraz nie rycz idiotko. To nic nie da.- rzuciła w moja stronę i ruszyła w stronę kawiarni, w której siedzieli moi przyjaciele. Postanowiłam zostać jeszcze kilka minut na ławce i się uspokoić. Nie chciałam przecież, żeby ktokolwiek zobaczył że płacze. Gdy widziałam, że ktoś się zbliżał automatycznie zakrywałam twarz lub odwracałam głowę w inną stronę.
 *Niall*
Widziałem powracająca do nas Katy, lecz nigdzie nie było widać mojej dziewczyny. Trochę się zmartwiłem, więc podbiegłem do dziewczyny, aby ją wypytać.
-Gdzie jest Lena?- zapytałem licząc na szybka odpowiedź i zakończenie tej rozmowy, ponieważ nie przepadałem za Katy.
-Nie martw się. Poszła na chwile do sklepu, bo mówiła, że musi kupić makaron. Potrzebuje, bo robi dzisiaj na obiad spagetti.
-Serio? Akurat teraz musiała iść po makaron? Przecież dzisiaj jedziemy wszyscy razem na obiad do nas. Nie mówiłaś jej?
-Ojej. Wypadło mi z głowy. Ale przecież nic się nie stało.- powiedziała ze swoim głupim uśmieszkiem.
Żeby nie ciągnąc tej rozmowy wróciłem do przyjaciół licząc, że moja ukochana zaraz wróci.
*Lena*
Minęło 5 minut. Postanowiłam wrócić do moich przyjaciół. Pewnie już się martwili bo nie wierze, że Katy powiedziała im o całym zdarzeniu.
Szłam opanowana w stronę kawiarni. Ktoś z siedzących przy stoliku naszej paczki osób odwrócił się w moja stronę. Podchodząc bliżej spostrzegłam, że ten ktoś ma blond włosy. To musiał być Niall.Gdy podeszłam do stolika od razu pytaniami zaczął zasypywać mnie mój chłopak.
-Kochanie gdzie byłaś?
-Katy nic nie mówiła?
-Aaa, czyli to jednak prawda z tym makaronem?
-Jakim makaronem?- nie wiedziałam co o tym myśleć. Z twarzy chłopaka zniknął uśmiech. Spojrzałam na Katy, która robiła do mnie groźna minę. Zrozumiałam o co jej chodzi. Dziewczyna liczyła, że będę wszystkich okłamywać. Nie miałam innego wyjścia. Musiałam jej posłuchać.
-Aaa. O to wam chodzi. Tak, musiałam kupić makaron.
Niall spojrzał na mnie zdziwiony. Przeprosiłam go wzrokiem. Postanowiłam powiedzieć mu prawdę, gdy tylko zostaniemy sam na sam.
-No. I wszystko wyjaśnione, więc możemy zrobić to, co zaplanowaliśmy.- powiedziała zadowolona z siebie Katy.
-No tak! Zapomniałem.- powiedział Louis.- planowaliśmy dzisiaj zabrać was na obiad do nas. Zamówimy coś dobrego.- teraz spojrzał na mnie.- Lena, niepotrzebnie kupowałaś makaron.
Uśmiechnęłam się zawstydzona nie chcąc dłużej ciągnąć tego tematu.
poniedziałek 16 lipca 14:48
*Louis*
Kierowaliśmy się do naszego domu, ponieważ wszystkim już doskwierał głód. Było to jak najbardziej zrozumiałe o tej porze.
Po drodze spotkaliśmy tylko 7 fanek, które chciały z nami zdjęcie. Nie tylko z zespołem, ale także z Leną, Julą, Jennifer i Katy. Gdy zapytaliśmy skąd znają dziewczyny, odpowiadały, że Lene i Jule z X-Factora i wiedzą, że ja chodzę z Jennifer. Kiedy pytałem o Katy milczały. Ciekawe dlaczego...
Po 20 minutach drogi znaleźliśmy się u nas w willi. Weszliśmy do środka. Wszyscy od razu usiedlismy na kanapach i fotelach w salonie. Pierwszy odezwał się Niall, który obejmował Lene.
-To jak? Co zamawiamy?
*Lena*
Mój kochany łakomczuszek oczywiście odezwał się pierwszy. To, że wiecznie był nienajedzony wydawało mi się takie słodkie. Heh.
Nie brałam udziały w dyskusji dotyczącej co będziemy dzisiaj jeść. Szczerze to nie za bardzo czułam głód. Bardziej przejmowałam się nagłą zmianą nastawienia Katy do mnie. Jestem osobą bardzo przejmującą sie opinia innych co do mnie.
Odwróciłam się w stronę jedynej wrogo nastawionej co do mnie osoby. Patrzyła na mnie. Gdy zobaczyła, że ja uczyniłam to samo obrzuciła mnie swoim piorunującym wzrokiem. Szybko spojrzałam na mojego chłopaka. Poważnie dyskutował z resztą zgromadzonych od czasu do czasu wybuchając śmiechem, który tak strasznie kochałam. Po chwili odwrócił się w moją stronę i uśmiechnał się tylko do mnie pokazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby.
 -Lenka, co zamawiasz?
Zupełnie zapomniałam, że miałam sobie coś wybrać.
-Hmm, chyba postawię na sałatkę. Wybierz mi jakąś.
-Dobrze kochanie.- powiedział cmokając mnie w czoło.
Nagle odezwał się mój od dzisiaj wróg.
-Lena, zapomniałam ci czegoś powiedzieć. Mogę cię prosić?
Przeszedł mnie dreszcz.
-Dobrze.- powiedziałam i obie skierowałyśmy się schodami w górę.
Dotarłyśmy do pokoju gościnnego. Dziewczyna usiadła na dużym czarnym fotelu zakładając nogę na nogę i zaczęła monolog.
-Myślałam, że wytrzymam z tobą jeszcze trochę, ale jak na ciebie patrze to od razu psuje mi się humor. To, jak przytulasz się do Niallera jest wkurzające. Musicie ciągle okazywać sobie czułości? Żałosna jesteś. Myślisz, że on na prawdę cie kocha? Ha! Na pewno nie. On jest gwiazdą, a ty zwyczajną dziewczyną z jakiegoś małego kraju. Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Zrozum. On nie jest tobą zainteresowany. Przecież ten chłopak może mieć każdą. Tysiące dziewczyn marzą, żeby być dziewczyną Horan'a. Nie możliwe, żeby z pośród nich wybrał właśnie ciebie. Nie sądzisz? Więc lepiej daj sobie z nim spokój. Taka rada.
Stałam zszokowana tym, co dziewczyna właśnie mi powiedziała. Chociaż mogłam się tego spodziewać. Jednak nie postąpiłam tak jak najczęściej postępują dziewczyny w podobnej sytuacji.
-Ja nie wątpie w uczucia Niall'a. Ja wiem, po prostu jestem przekonana, że on mnie na prawdę kocha. To da się wyczuć.Wierzę, że on taki nie jest, jeśli by był to widać by to było w jego zachowaniu.
Zaskoczyła ją moja odpowiedź. Dalej próbowała mi wmówić, że uczucia mojego partnera są nieodwzajemnione.
-Ja chce ci tylko oszczędzić bólu. Nie chce, żeby cie zranił.
-Hahaha, przecież ty mnie nienawidzisz! Wiem, że nie zależy ci na tym.
Rozgryzłam ją. Katy wstała zdenerwowana z fotela. Zaskoczyła mnie tym. Podeszła do mnie i uderzyła z całej siły w twarz. Zachwiałam się i... zemdlałam...

piątek, 26 lipca 2013

Nowy wygląd bloga ;)

Hejka,
jak widzicie wygląd mojego bloga trooche się zmienił. Może nie trochę, a nawet bardzo. Szablon i resztę ustawiła mi moja przyjaciółka za co jej bardzo dziękuję <3
Napiszcie tu jak Wam się podoba i czy coś jeszcze zmienić. Może macie pomysły jak ulepszyć tego bloga to śmiało piszcie.
Z góry dziękuję za wszystko<3 Zwłaszcza za to, że czytacie.
KOCHAM WAS ; )

czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 24: A więc od dzisiaj jestem dziewczyną Horan'a. Woow.

poniedziałek 16 lipca 9:43
*Lena*
Obudził mnie dźwięk przychodzącego sms'a:
Pisaliśmy dogadując się w sprawie spotkania.
Taki właśnie sposobem miałyśmy już plany na dzisiejszy dzień. Musiałam jeszcze o wszystkim poinformować Jule, która smacznie spała. Niestety musiałam ją obudzić.
-Wstawaj śpioszku!- budziłam moja przyjaciółkę.
-Jeszcze 5 minut mamo.
-Mamo? Jesteśmy w Londynie!
Dziewczyna otworzyła jedno oko, potem drugie.
-No fakt.- roześmiała się.- dlaczego budzisz mnie-spojrzała na zegarek stojący na szafce nocnej.- o tak wczesnej porze?
-Nie budziłabym cię bez powodu. Obiecałam chłopakom z 1D, Jennifer i Katy, że przyjdziemy na 12:00 do tej kawiarni na dole.
-Aaa, no to super. Nie mogłaś mi tego przekazać później? Może koło 11:00? Pospałabym jeszcze trochę.
-Nie ma takiej opcji. Wstajesz teraz, normalnie pójdziemy zjeść śniadanie w hotelu i ubierzemy się bez pośpiechu.
-No dobra.-dziewczyna zwlokła się z łóżka.
-Tylko masz pecha, bo ja pierwsza zajmuje łazienkę.- krzyknęłam wbiegając do tego miejsca.
Usłyszałam tylko za sobą westchnienie Juli.
Po wyjściu z łazienki ubrana od razu zobaczyłam Jule. Nie chciało jej się czekać zanim wyjdę. Sprytne. Weszła jednak jeszcze na chwile do toalety ogarnąć się trochę. Po 10 minutach wyszłyśmy z pokoju.
Po drodze do hotelowej restauracji zrobiono nam kilka zdjęć. Widocznie już uznawane byłyśmy za kogoś wartego uwagi. Gdy schodziłyśmy po schodach podszedł do nas jakiś chłopak. Mniej więcej 16 lat.
-Cześć dziewczyny. Mogę zrobić sobie z wami zdjęcie? Proszę, bradzo mi na tym zależy.
-Pewnie.- odpowiedziałyśmy od razu. i ustawiłyśmy się przy chłopaku robiąc głupie miny. Nasz nowy kolega wziął z nas przykład. Zdjęcie wyszło całkiem ładne.
-Dziękuję wam, bardzo. Tak poza tym to nazywam się Kyle.
-Miło nam cie poznać. Ja jestem Lena, a to Jula.
-Wiem. Jestem waszym fanem.- spojrzałyśmy na siebie z Julą.
-Jak to fanem? Skąd nas znasz?
-Ciebie widziałem w X-Factor. Ładnie śpiewasz.-powiedział wskazując na mnie.- Poza tym wy dwie znacie się chyba z chłopakami z boybandu One Direction.
-Dziękuję. Można powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółkami One Direction.-zaśmiałam się.
Chłopak się uśmiechnął.
-Ooo, jeszcze jedno. Nie byłyście 3?
Spojrzałyśmy na siebie z Julą.
-Tak, ale niestety Malwina zginęła w wypadku samochodowym.
-Na prawdę?! Czytałem w gazecie o jakiejś dziewczynie, ale nie rozpoznałem Malwiny. Przykro mi.- chłopak posmutniał.
-Możemy już o tym nie rozmawiać?
-Dobrze przepraszam. To ja już uciekam. Jak coś to ma pokój na przeciwko was. Papa.- powiedział i odszedł.
-Ale mamy fajnego sąsiada.- powiedziała Jula.
-No, a jak.- odpowiedziałam puszczając oczko i poszłyśmy już prosto do restauracji. Ja zamówiłam naleśniki z truskawkami, a Jula omlet. Nie obyło się bez spojrzeń ludzi oraz zdjęć. Szczerze to ja nie wiem co ci ludzie w nas widzieli.
poniedziałek 16 lipca 11:46
*Jula*
Byłyśmy już niedaleko kawiarni. Wszyscy czekali na nas siedząc przy jednym, wielkim stoliku. Na nasz widok uśmiechnęli się. Jak miło.
-Hej.- przywitała się z entuzjazmem Lena.
-Tęskniliśmy!- odpowiedział jej Niall i czule przytulił. Aww to było takie słodkie! Ci dwoje do siebie pasują. Musimy ich zeswatać. Koniecznie!
-My też i to bardzo.- odpowiedziała moja przyjaciółka.
Lena i Niall stali na środku chodnika przytulając się. Nastała niezręczna cisza. Nagle Lena wyrwała się z objęć chłopaka.
-Może usiądźmy?
-Tak, dobry pomysł.- odparł Niall rozumiejąc o co chodzi Lenie.
Dosiedliśmy się do wielkiego stołu, który zajmowali wcześniej One Direction, Jannifer i Katy.
-To o czym porozmawiamy?- zaczęła chciejąca odwrócić uwage od sytuacji mającej miejsce przed chwilą.
Wszyscy spojrzeliśmy po sobie. Tak, myśleliśmy o tym samym.
-Więc tak, wszyscy zgodnie uważamy, że wy dwoje- mówiła Jennifer wskazując palcem Niall'a i Lene.- pasujecie do siebie. Poza tym wasze zachowanie pokazuje, że jesteście sobą zainteresowani, więc dlaczego nic nie zrobicie w tym kierunku?
*Lena*
Trochę mnie zamurowało. Spojrzałam na mojego towarzysza w tym samym czasie co on. Nasze spojrzenia się spotkały. Chłopak uśmiechnął się i przejął inicjatywe.
-Macie racje. Kocham Lene. Od pierwszego dnia, gdy ją zobaczyłem wiedziałem, że ją kocham. Do teraz to uczucie się jeszcze umocniło. Więc Leno, czy zechciałabyś być moją dziewczyną?-zapytał bardzo oficjalnie Niall, a mi mowę odjęło. Stałam jak słup. Nie mogłam w to uwierzyć. Kolejne moje marzenie się spełnia. Wreszcie wróciłam na ziemię.
-Tak. Ja też ciebie kocham.- odpowiedziałam ze łzami szczęścia.
Chłopak uśmiechnął się złapał mnie i podniósł do góry. Następnie przyciągnął moja twarz do swojej i zaczęliśmy się całować. Po chwili nasi przyjaciele i ludzie widzący całą sytuacje zaczęli bić brawo. A więc od dzisiaj jestem dziewczyną Horan'a. Woow.

Nagle Lou podszedł do nas.
-Korzystając z okazji chciałbym coś powiedzieć.
Teraz wszystkie oczy były skierowane w jego strone.
-Jennifer, już dawno chciałem ci to powiedzieć, ale nie wiedziałem czy czujesz to samo co ja. Już teraz wiem. Więc chce się na pewno upewnić. Kochasz mnie tak mocno, żeby zacząć ze mną chodzić?
Biedna Jennifer. Słysząc to od razu się rozpłakała.
-Tak.- powiedziała przez łzy.
Nie wierze. Tyle wrażeń, a to dopiero początek dnia. Uff, muszę trochę ochłonąć nim gdzieś pójdziemy.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Przeprosiny

Przepraszam Was, za to, że nie pisze już na blogu. Nie, nie kończe go. Po prostu nie miałam czasu. Następny rozdział postaram się napisać w tym tygodniu, a kolejne już postaram się pisać normalnie. Jeśli czegoś ode mnie oczekujecie piszcie tu w komentarzach.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 23: Gadałam z Louis'em i mówił, że coś do mnie czuje!!!

niedziela 15 lipca 19:15
*Lena*
 Było już po wszystkim. Malwina leży już w grobie... Nie, nie zacznę płakać. Chociaż teraz się powstrzymam. Doszłam wreszcie do wniosku, że moje łzy i tak nie przywrócą życia mojej dawnej przyjaciółce.
Jechałam taksówka razem z Julą wpatrując się nieobecnym wzrokiem we wszystko, co znajdowało się poza pojazdem. Nie zwracałam uwagi na świat poza mną.
*Jula*
Byłyśmy już z powrotem. Otworzyłam drzwi od swojej strony i już chciałam kierować się w stronę wejścia do hotelu, lecz gdy odwróciłam się, aby zobaczyć Lene okazało się, że ona siedzi jak zahipnotyzowana w samochodzie.
-Lena, wychodź!
Dziewczyna pomału otworzyła drzwi i w końcu niechętnie wysiadła z niego.


Poczłapałyśmy do pokoju. Po drodze zrobiono nam kilka zdjęć, ale żadna z nas jakoś nie zareagowała na to z większym entuzjazmem.
*Lena*
Od razu rzuciłam się na łóżko i wzięłam do ręki telefon. Ostatnio rzadko z niego korzystam. Na wyświetlaczu 2 nowe wiadomości.
1.
                                                   
2.
Czytając oba uśmiechałam się. W końcu to Przede wszystkim dzięki mnie Jennifer odważyła się i wyznała Louis'owi co do niego czuje. Kto wie, może kiedyś będę opiekowała się ich dziećmi hihi ^.^
Poinformowałam o wszystkim Jule i poszłam pod prysznic.
niedziela 15 lipca 19:30
*Lena*
Obie siedziałyśmy już w łóżkach oglądając wywiad. Właśnie się zaczynało. Chłopaki właśnie się przedstawiali. Zamurowało mnie...
Początek wywiadu
Czy tylko ja usłyszałam tam "Jennifer"? To musiało coś znaczyć!!! Właśnie w tym momencie zadzwonił mój telefon.
-No hej- odebrałam.
-Cześć.- mówiła płacząc Jennifer.
-Ej, nie płacz kochana. To musi coś znaczyć.
-Wiem właśnie. O matko!!! Oglądasz?!
-W tym momencie wyszłam na balkon, a co się stało?
-Pytali Louis'a czy kogoś kocha, a on odpowiedział, że mnie! O matko!
-Naprawdę?! Cieszę się razem z Tobą.
-Tak, dobra ja kończę i będę męczyć tym Katy. Papa.-rozłączyła się.
Czyli będziemy mieć parkę w naszej paczce. To wszystko jest takie słodkie.  Mam nadzieję, że już jutro zobaczymy ich już oficjalnie razem.
Prawie zapomniałam! Wróciłam do Juli oglądać dalszą część wywiadu. Po takiej wiadomości na pewno nie będzie łatwo mi zasnąć.

Przepraszam, że rozdział krótki i z opóźnieniem, ale nie miałam czasu:c Myślę, że kolejny będzie o wiele szybciej xd

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 22: Nadszedł ten dzień, dzień ostatniego pożegnania z osobą tak bardzo mi bliską.

(włącz dla lepszego nastroju do czytania ; ) piosenka)
niedziela 15 lipca 16:00
*Jula*
Od kilku godzin jesteśmy już na nogach. Szykujemy się do drugiego najsmutniejszego dnia w naszym życiu. Pierwszym był oczywiście dzień śmierci Malwiny. Byłyśmy już ubrane na dzisiejszą uroczystość, zaczynającą się o 17 (Lena, Jula). Obie udawałyśmy, że się trzymamy, ale tak na prawdę byłyśmy w rozsypce.
*Lena*
Przechadzałam się po pokoju stukając obcasami o drewnianą podłogę. Nadszedł ten dzień, dzień ostatniego pożegnania z osobą tak bardzo mi bliską. Nigdy nie spodziewałabym się tego, że odejdzie ona tak szybko. Kiedyś wyobrażałyśmy sobie jak będzie wyglądało nasze życie, gdy będziemy już dorosłe, a wszystko tak nagle się skończyło. Myślałyśmy o wspólnym zamieszkaniu w Londynie, chciałyśmy pracować w sklepie z markową odzieżą i wyśmiewać ludzi, którzy wchodzą do nas, przymierzają ubrania, robią sobie zdjęcia i wychodzą. Tak, jak my to robiłyśmy jeszcze niedawno, lecz jednak wszystko posypało się jak domek z kart. To jest takie niesprawiedliwe. Ona miała marzenia, plany. Teraz już ich nie zrealizuje. Nigdy. Dlaczego akurat ją zabrali, a nie na przykład mnie. Te wszystkie myśli już mnie męczyły. Na usta cisnęły mi się wszystkie możliwe pytania: Dlaczego? Po co?
Siedziałam na kanapie, gdy Jula oznajmiła, że musimy już wychodzić, więc wstałam i wyszłam. Na dworze po raz pierwszy od naszego przyjazdu było chłodno, ale chociaż nie padało, bo przecież w Londynie często pada. Droga zleciała dość szybko. Starałam się wyluzować, ale było to tak trudne, że przestałam się łudzić, że mi się to uda. Gdy byłyśmy już pod kościołem koło drzwi dostrzegłam cały zespół. Wszyscy byli ubrani w czarne, markowe garnitury, a wokół nich oczywiści były fanki. Zauważyłam, że chłopcy byli raczej przybici i nie zwracali na nie zbytnio uwagi. Przecież szli na pogrzeb. Podeszłyśmy do nich. Od razu rzuciłam się w ramiona pierwszego z nich, a tak owym okazał się Harry.
-Lenka, nie płacz. Będzie dobrze.- próbował pocieszać mnie loczek.
-Przestań! Nic nie będzie dobrze! Część mnie odeszła.- krzyczałam przez łzy, a chłopak przytulił mnie jeszcze mocniej. Poczułam zapach jego perfum. Zaciągnęłam się jego wonią i próbowałam się ogarnąć, bo właśnie była pora wchodzić do kościoła. Otarłam łzy i wolnym krokiem weszłam do budynku. Kościół był pięknie przystrojony. Wszędzie pełno białych róż. W końcu były to ulubione kwiaty Malwiny. Trzymałam się jako tako do momentu, w którym zobaczyłam, że koło ołtarza stoi otwarta trumna z ciałem mojej przyjaciółki. Wtedy wszystko we mnie nie wytrzymało.
Przez całą msze płakałam, z resztą nie tylko ja. Chłopcy z One Direction, Katy i Jennifer też. Wychodząc w stronę cmentarza dostrzegłam Daniela. Mojego najlepszego przyjaciela. Nie pytałam go skąd wie o pogrzebie, ani o nic innego. Nie było sensu. Podszedł do mnie. Objął z pasie i w ciszy podążaliśmy razem za karawanem.
Podczas pogrzebu leciało Over Again. Gdy chłopcy to usłyszeli zauważyłam, że Zayn podszedł, do kolesia, który puścił muzykę, ale po chwili odszedł. Zastanawiałam się co oni kombinują. Na odpowiedź nie musiałam czekać długo. Gdy piosenka się zakończyła zauważyłam, że chłopcy podeszli do przodu i zaczęli śpiewać ulubiona piosenkę Malwiny, What Makes You Beautifull. Gdyby to zobaczyła ucieszyłaby się. Na pewno nie chciałaby abyśmy ciągle płakali. Wraz z pierwszymi wersami piosenki pojawiło się słońce. Przeczuwałam, że to dzięki mojej zmarłej przyjaciółce.
Na pewno patrzyła teraz na nas i się uśmiechała. Tak bardzo mi jej brakuje...


:) I oto kolejny rozdział xd Tak jak obiecałam, będę dodawała je częściej.. Mam nadzieję, że chociaż trochę Was wzruszyłam ;) Mi samej było smutno pisząc to.

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 21: Pogrzeb odbędzie się jutro o 17:00 tu, w Londynie.

sobota 14 lipca 09:45
*Jula*
Dzisiaj wstałam trochę szybciej od Leny, ponieważ obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Szybko wzięłam go w ręce i wbiegłam do łazienki. Osobą dzwoniącą był... Zayn.
-Halo?
-Cześć Jula. Słyszałem o wypadku Malwiny. Czy to prawda?- powiedział moje imię z tym swoim słodkim akcentem... aż na chwilę przestałam myśleć o czymkolwiek i rozpłynęłam się. Rozkoszowałam się dźwiekiem jego jedwabistego głosu... -Jula? Jesteś?- wróciłam na Ziemię.
-Yyy, tak przepraszam. Malwina na prawdę odeszła od nas.
Chłopak na chwilę zamilkł, lecz po niedługim czasie w słuchawce usłyszałam westchnięcie.
-Myślałem, że to nie prawda. Będę musiał przekazać tą smutna wiadomość reszcie zespołu i dziewczyną.- powiedział.- Musi być Wam smutno.
-Nawet nie wiesz jak.- znowu na wspomnienie o zmarłej przyjaciółce jedna, samotna łza spłynęła mi po policzku. Zayn musiał usłyszeć moje pociągnięcie nosem, bo od razu zaczął mnie pocieszać.
-Nie płacz skarbie, wiem, że jest Ci ciężko, ale życie idzie dalej. Nie chodzi mi o to, żebyś zapominała o niej, bo tak nie wolno.
-Wiem, dziękuje Zayn.-lekko zdziwiło mnie określenie, jakim mnie nazwał.
-Nie ma sprawy. Możemy zaraz do Was podjechać z dziewczynami?
-Pewnie. Miło by było.
-Okey, to będziemy za jakieś 20 minut.- powiedział i się rozłączył.
Postanowiłam powiadomić o tym Lene, żeby się chociaż ubrała, więc podeszłam do niej i dość brutalnie, ale po przyjacielsku zrzuciłam ja z łóżka.
-Co ty w ogóle robisz?!-wrzasnęła zdezorientowana moja najlepsza przyjaciółka.
-Ubieraj się, bo zaraz będziemy mieć gości.
Nie musiałam długo jej tego tłumaczyć, bo od razu wstała i wbiegła do łazienki. Po 10 minutach wyszła ubrana. Przypomniałam sobie, że siedzę jeszcze w piżamie, więc teraz moja kolej.
O 10:00 obie byłyśmy już ubrane. (Jula) Właśnie ktoś do nas zapukał. Otworzyłam, a w drzwiach stali, tak jak obiecywali Zayn, Harry, Liam, Niall, Louis, Katy i Jennifer. Przywitaliśmy się.
*Lena*
Gdy zobaczyłam cały zespół, który przyszedł nas pocieszyć od razu się rozkleiłam. Niall to zauważył, podszedł do mnie i przytulił tak, jak tylko on potrafi. Po nim zrobili to pozostali. Nie wierzyłam w nasze szczęście. W to, że poznałyśmy naszych idoli i do tego zaprzyjaźniłyśmy się z nimi. Biedna Malwina, nie zdążyła się tym nacieszyć...

 Rozmawialiśmy o wszystkim. Chłopcy starali się nie wspominać o zmarłej przyjaciółce. Głównie wypytywali mnie o X-Factor. Nie dali mi spokoju zanim nie pokazałam im w internecie odcinka ze mną. Oczywiście gratulowali mi i podziwiali mój talent. Mogłam się spodziewać.
-Przestańcie! Nie mam aż takiego talentu!- wykrzyknęłam.
-Masz! Chodziłaś na jakieś lekcje?- ciągnął temat Liam.
-Nie. Nigdy.
-Wow. Dobra jesteś.
Nic nie powiedziałam tylko się uśmiechnęłam.
Gdy stwierdzali, że mam talent wcale nie byłam zła, wręcz przeciwnie. Pochlebiało mi to. Nie chciałam tego pokazywać. Lubiłam się droczyć z chłopcami.
sobota 14 lipca 12:45
 Chłopcy musieli już iść, ale obiecali, że niedługo znowu się spotkamy, więc zostałyśmy tylko z Jennifer i Katy.
Gdy chłopcy wyszli zobaczyłam, że Jennifer od razu posmutniała. Postanowiłam wziąć ją na spacer, więc bez pytania o zgodę pociągnęłam ją w stronę drzwi. Krzyknęłam tylko do Katy i Juli "Będziemy za jakiś czas" i zniknęłyśmy w drzwiach. Gdy byłyśmy już przed hotelem Jennifer wyraziła swoje niezadowolenie zaistniałą sytuacją.
-O co chodzi?! Czemu wyciągnęłaś mnie na siłę z pokoju?
-Przepraszam, ale widzę, że gdy wyszli chłopcy coś się z tobą stało.
Dziewczyna zamyśliła się na chwile po czym zapytała.
-Aż tak to widać?
-Ja po prostu takie rzeczy zauważam. Więc co jest?
-No okey, powiem ci, ale obiecaj, że nikomu o tym nie powiesz.
Wystraszyłam się trochę tonem jej głosu, ale przytaknęłam.
-Okey, więc... zakochałam się w Louis'ie. Stało się to pierwszy raz jak go zobaczyłam. Już wtedy wiedziałam, że chce być właśnie z nim. On chyba nic do mnie nie czuje.
-Dlaczego tak myślisz? Musisz spróbować, bo może on czuje to samo do ciebie tylko boi się przyznać.
-Wątpie. On przecież jest sławny. Może mieć każdą, a ja?
-Oj przestań! To, że jest sławny nie znaczy, że nie woli być ze zwykłą dziewczyną. Poza tym ty także jesteś znana, a to wcale nie jest najważniejsze. Jesteś ładna, masz super osobowość i to się właśnie liczy w życiu.
Po moich słowach dziewczyna przytuliła się do mnie. Dopiero teraz zorientowałam się, że jesteśmy już w parku koło którego zginęła Malwina. Brrr. Ciarki przeszły mi po plecach. Jennifer to zauważyła.
-Brakuje ci jej. Wiem.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.
W tej chwili poczułam leciutki powiew wiatru na mojej skórze. Lekko potargał moje rozczochrane włosy. Uśmiechnęłam się. Wyczułam obecność Malwiny. Nawet nie wiem jak i dlaczego. Moja przyjaciółka przerwała to uczycie.
-Jak z pogrzebem?
-Wszystko już załatwili rodzice Malwiny. Nie mogą się z tym pogodzić, ale chcieli sami się tym zając. Pogrzeb odbędzie się jutro o 17:00 tu, w Londynie. Ona by tego chciała. Przyjdziecie?
-No jasne! W którym kościele? Tym za parkiem?
-Tak.
Nagle zadzwonił jej telefon. Odeszła ode mnie kilka kroków, a ja oparłam się o rosnące nieopodal drzewo.
Po chwili wróciła i przepraszając oznajmiła, że musi wracać już do domu, bo Katy już w nim jest. Pożegnałyśmy się i poszłyśmy w odwrotne strony.
W drodze powrotnej wyjęłam słuchawki z kieszeni i włączyłam na cały regulator ROOM 94 Chasing The Summer.

Przepraszam, ale ten rozdział nie wyszedł mi za bardzo. Obiecuje poprawę:c
Kolejny rozdział będzie szybciej niż Wam się wydaję xd Mam taką nadzieję;)