niedziela, 23 grudnia 2012

Życzenia

W związku z tym, że już przed końcem roku nie dodam żadnego rozdziału( chyba;) ) chciałabym życzyć Wam wesołych świąt, dużo zdrowiai szczęścia, oraz szczęśliwego nowego roku.                           Do zobaczenia w 2013 roku, może wsześniej;)                          Horanowa ;*

środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 11: Chcielibyśmy zaśpiewać wam kilka piosenek, jeśli nie macie nic przeciwko.

sobota 7 lipca 9:26
*Jula*
Obudziłam się wypoczęta. Jak nigdy. Po raz pierwszy od naszego przyjazdu tutaj wstałam tak wcześnie. Zawsze, gdzy dziewczyny próbowały mnie obudzić odwracałam się do nich plecami i dalej szłam spać. Usłyszałam dźwięk odkręcanwgo kranu w łazience. Najwyraźniej to nie ja wstałam pierwsza. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju. Łóżko Leny puste. Czyli to ona siedzi w łazience. Nagle cisze przerwał śpiew.
-You don't know you're beautiful!- usłyszałam.
Podeszłam do drzwi od łazienki i zapukałam w nie.
-Aaa! Czego?!- odezwała się Lena.
-Ładnie śpiewasz.
-Przestań. To tylko...yyy... mój telefon dzwonił.
-Tsaaa, jasne. Rozpoznałam twój głos.
-No dobra. To ja.- przyznała się otwierając drzwi łazienki.
-Gdzie Malwina?
-Śpi jeszcze chyba.
-Ona? Śpi? O tej porze? Nieee. Niemożliwe.
Podeszłyśmy do łóżka Malwiny. Żeczywiście. Nie było jej.
-Czemu ona zawsze tak wcześnie wstaje?- zapytałam zdziwiona.
-Ona odwrotnie jak ty.
-Oj tam. Nie śpie tak długo.
-Nie, wogóle.- odpowiedziała ze śmiechem Lena.
-Gdzie ona jest? Zawsze trzeba jej szukać.
-Tu jestem!- krzyknęła wychodząc z szafy.
-Dlaczego siedziałaś w szafie?!- zapytałam zdziwiona.
-Chciałma zobaczyć jak zareagujecie.
-Długo tam siedziałaś?
-Jakieś pół godziny. Od kąd Lena weszła do łazienki.
-Ha ha. Ty to masz pomysły.
-No wiem. Zdarzają się. Co powiecia na pójście dzisiaj do tego wielkiego parku rozrywki i do restauracji na obiad?
-jakiego parku rozrywki?
Malwina odsłoniła rolete, a naszym oczom ukazał się ogromny park rozrywki.
-Wow.
-To jak, idziemy?
-Pewnie!- odpowiedziałyśmy z Leną.
-Śniadanie macie na stole. Omlet z serem. Smacznego.
-Pomyślałaś o wszystkim.
-No, a jak.
Usiadłyśmy przy stole, a Malwina poszłą się szykować. Po 20 minutach już byłysmy gotowe i wychodziłyśmy z hotelu. Droga zajęła nam 5 minut.
-Teraz najważniejsze pytanie. Na co idziemy?
-Na wszystko!
-Bez przesady. Tu jest tego pełno. Nie zdążymy w 4 godziny wejść na wszystko.
-Założysz się?
-Dobra kupujemy narazie bilety na jedną atrakcje, a później się wróci.
-Okey.
Tak też zrobiłyśmy. Nie wiadomo kiedy nasze zegarki wskazały godzinę 14:00.
-Pora wybrać miejsce na obiad. Zgłodniałam.
-Dobrze. Może chodżmy do tej restauracji koło tego wielkiego placu?
-Okey. Tylko jak się tam dostaniemy?
-Taksówką.- powiedziała Malwina i wyjęła telefon. Odeszła od nas kilka kroków i przyłożyła telefon do ucha.
*Lena*
Dobrze, że Jula zaproponowała już obiad. Bardzo zgłodniałam po tych wszystkich karuzelach.
-Załatwione. Taksówka zaraz będzie. Mamy podejść do ulicy.
Stanęłyśmy w wyznaczonym miejscu, a taksówka podjechała. Wsiadłyśmy i po 25 minutach byłysmy przy owym placu. Zapłaciłyśmy kierowcy i wyszłyśmy z samochodu. Przeszłysmy przez plac, weszłyśmy do restauracji i zajęłyśmy stolik przy oknie. Kelnerka od razu przyniosła nam menu. Zdecydowałyśmy się na dużą pizze. Po 15 minutach dostałyśmy nasze zamówienie. Byłyśmy tak łodne, żę całą pizze zjadłyśmy w niecałe 10 minut.
-Nie uwierzycie, ale się najadłam.- powiedziałam.
-Ha ha. Masz racje. Nie wierzymy.
Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam ludzi, prawie same dziewczyny, które stały w kółku i krzyczały. Oczywiście musiałam sprawdzić co się dzieje, więc przeprosiłam dziewczyny i wyszłam na zewnątrz. Pobiegłam zobaczyć czemu zrobiło się tam takie zbiorowisko. Zamurowało mnie. Nie, to niemożliwe. W kole stali chłopcy z One Direction! Wepchnęłam się na początek, aby zobaczyć ich z bliska.
{A}
-Przejeżdżaliśmy tędy, gdy Niall zaproponował, aby wyjść tu i zobaczyć, czy są tu jakieś nasze fanki. Jest was tu sporo.- opowiadał Louis.
-Chcialibyśmy zaśpiewać wam kilka piosenek, jeśli nie macie nic przeciwko.- mówił Harry.
Odpowiedział mu krzyk.
-Czyli mamy śpiewać? Dobrze.- Niall wyjął gitare  i zaczął się mini koncert. Nie mogłam uwierzyć, że widze ich na żywo. Są jeszcze ładniejsi niż w telewizji. Nie chciałam, żeby dziewczyny to ominęło, więc napisałam Juli SMS-a : "Chodźcie!" i słuchałam koncertu. Nie mogłam się opanować. Bez przerwy krzyczałam. Nie wiem kiedy zrobiło się ciemno, a  chłopcy przestali śpiewać.
-Przepraszamy, ale robi się ciemno, a my musimy już wracać.- powiedział smutnym głosem Liam.
-Ale mamy dla was bilety na poniedziałkowy koncert w tym miejscu. Tym razem taki profesjonalny.- powiedział Zayn i chłopcy zaczęli rzucać biletami. Niall podszedł do mnie, uśmiechnął się i podał bilet. Odwzajemniłam uśmiech. Następnie pomachali nam i uciekli do samochodu. Gdy tłum się rozszedł wreszcie znalazłam Jule i Malwine.
-Dziewczyny, nie uwierzycie!- mówiłam płacząc ze szczęścia.
-Teraz to już we wszystko uwierzymy.
-Niall podszedł do mnie i się uśmiechnął. Podał mi bilet!
-Naprawdę?! Ale masz szczęście. My stałyśmy z tyłu. Nie mogłyśmy sie dopchać do przodu, ale też mamy bilety.
-Jestem taka szczęśliwa. Mamy już fantastyczne plany na poniedziałek.
-My tu gadu gadu, a robi się coraz ciemniej. Wracajmy już.
-Dobrze.
Zadzwoniłyśmy po taksówkę i pojechałyśmy do hotelu. Na miejscu opowiadałyśmy sobie nasze wrażenia po zobaczeniu na żywo chłopaków z 1D. Oczywiście płakałyśmy ze szczęścia. Ciągle zastanawiam się nad zachowaniem Niall'a. Pewnie po prostu chciał, abym to ja dostała bilet. Ale czemu? Koło 23:00 zasnęłyśmy.

Przepraszam za długą przerwe, ale prowadze 2 blogi, stronkę na fb o 1D z przyjaciółkami i jeszcze szkoła to nie mam kiedy pisać i dodawać. Teraz coś o rozdziale: chyba najdłuższy jaki napisałam. Starałam się, żeby był ciekawy. Dużo się w nim dzieje, aż za dużo chyba, ale mam nadzieje, że przeczytacie z chęcią.                                                                                    
                                                                                                       Pozdrawiam :)

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 10: Pamiętaj. Nigdy się nie poddawaj.

piątek 6 lipca 13:29
*Lena*
Szłam korytarzem w stronę sceny. To, na co czekałam prawie miesiąc zaraz się spełni. O nie, już słysze oklaski, zaraz zje mnie trema. Może nie powinnam? Nie! Obiecałam! Śpiewanie to moja pasja. Wejdę tam, zaśpiewam i zobacz co się stanie. Wchodze na scene. Widze blask reflektorów skierowanych prosto na mnie, a także 4 jury, którymi są Simon Cowell, L. A. Reid, Britney Spears oraz Demi Lovato. Stanęłam na środku sceny. Pierwszy odezwał się Simon.
{A}
-Dzień dobry. To ty jesteś Lena Lipińska?
-Tak.- odpowiedziałaś stremowana.
-Widze, że się denerwujesz. Nie masz powodu. Nie będzie aż tak strasznie, zobaczysz. Tak poza tym super koszulka.- próbowała dodać mi otuchy Demi.
-Dziękuję. Postaram się zaśpiewać tak, żebyście nie byli zawiedzeni.
-Dobrze, a co zaśpiewasz?- zapytał L. A. Reid.
-Piosenkę One Direction "What Makes You Beautiful".
-Ooo, dobrze, zaczynaj.
Muzyka została włączona. Nie ma już odwrotu. Śpiewam.
-You're insecure...- zaczęłam.
Potem już wczułam się w piosenkę i nie zwracałam uwagi na nikogo. Słowa same ze mnie wypływały. Gdy muzyka ucichła stanęłam spokojnie patrząc na jurorów. Usłyszałam głośne brawa i krzyki. Spojrzałam na publiczność. Wszyscy stali. Nagle odezwał się Simon.
-Dziewczyno, ale ty masz głos!
-Rewelacyjny! Nie wiem dlaczego wcześniej się tak denerwowałaś. Byłaś wspaniała!- dodała Britney.
-Dziękuję.
-To my dziękujemy Tobie, że mogliśmy Cię posłuchać.- to była Lovato.
-Na pewno nie było, aż tak dobrze.
-Masz rację. Nie było dobrze. Było cudowanie!- L. A. Reid
-Naprawdę? Dziękuję.
-Tak, naprawdę. To jak, głosujemy?
-Nie musimy, znasz nasze zdanie.
-Okey. Przechodzisz dalej!
Rozpłakałam się. Demi Lovato podbiegła do mnie i mnie przytuliła. Potem szepnęła mi do ucha:
-Pamiętaj. Niegdy sie nie poddawaj. Rozwijaj swój talent.
{koniecA}
Wróciła na swoje miejsce, a ja pożegnałam sie i poszłam do dziewczyn. Gdy wróciłam w miejsce, gdzie wcześniej z przyjaciółkami czekałam na swoją kolej ujrzałam dziewczyny tańczące nasz taniec zwycięstwa. Kiedy mnie zobaczyły podbiegły do mnie i przytuliły z całej siły.
-I co? Było aż tak źle?- zapytała Malwina.
-Nie. Stresowałam się rozmową z jury, potem jakoś poszło.
-Byłaś niesamowita! Śpiewałaś jeszcze ładniej niż na próbach.
-Oj tam. Po prostu wyszłam na scene, zaśpiewałam i po wszystkim.
-To po co tak przeżywałaś występ?
-No przecież po raz pierwszy wystąpiłam przed tak wielką publicznością.
Wtedy zadzwonił do mnie telefon. Mama.
-Halo?- odebrałam.
-Cześć córciu. Jak tam casting? Śpiewałaś już?
-Tak.
-Jak ci poszło? Opowiadaj.
-No wiesz... raz się wygrywa, a raz przegrywa.- próbowałam zmylić mamę.
-Co? Nie przeszłaś? Ja im zaraz dam! Twój głos jest piękny, jak mogli cię nie wziąść?!
-Mamo, ja jeszcze nic nie powiedziałam. Chciałam cię zmylić. Przeszłam!
-Naprawdę? Wiedziałam! Nie mogli cię odrzucić.
-Jak chcesz się upewnić to ogladaj dzisiaj.
-Dobrze, obejrzymy.
-Pozdrów tatę.
-Dobrze, a ty Jule i Malwine. Pa pa.
-Pa.
Zakończyłam rozmowe.
-Macie pozdrowienia od mojej mamy.
-Dzięki.
-To jak dziewczyny? Trzeba to uczcić. Chodźmy na lody.- zaproponowała Jula.
-Okey. Widziałam lodziarnie tu obok jak wychodziłyśmy z taksówki.
-To chodźmy.
Po drodze ciągle myślałam o tym, że to, że przeszłam jest niemożliwe. Taka zwykła dziewczyna jak ja pojechała do Londynu, do X-Factor i urzekła jurorów swoim głosem. Może ja w końcu przestane w siebie nie wierzyć. Widać, że nie jestem, aż taka beznadziejna. Tak, zaczne bardziej wierzyć w siebie i swój talent. Doszłyśmy do lodziarni.
{A}
-Dzień dobry. Jakie lody panie chciałyby zamówić?
-Wezme dzwie gałki. Jedna czekoladowa, druga waniliowa.- ogłosiła swój wybór Malwina.
-Ja 2 czekoladowo-miętowe.
-Hmmm... a ja jedną ciasteczkową i jedną toffi.
-Razem 6 funtów.
-Proszę. Do widzenia.
{koniec A}
Szczęśliwe zadzwoniłyśmy po taksówkę, aby wrócić. Przyjechała szybko i po 15 minutach  byłyśmy już pod hotelem. Weszłyśmy do pokoju, gdy Malwina zaproponowała:
-Może pójdziemy do hotelowego parku rozrywki zobaczyć co tam mają? Wrócimy przed 20:00, żeby obejrzeć X-Factor. Co wy na to?
-Nie byłyśmy tam jeszcze, masz rację. Idziemy.
-Zgoda.
Całe po południe zleciało nam na różnego rodzaju grach. O 19:40 wróciłyśmy do pokoju. Umyłyśmy sie i przebrałyśmy w piżamy.
-Idę zrobić pop corn. Szykuje się fajny wieczór.
-Ok, my pościelimy łóżka.
*Malwina*
Gdy zaczął się X-Factor wszystkie leżałyśmy już w łóżkach. Oglądałyśmy i oceniałyśmy uczestników. Wtedy nadszedł czas występu Leny. Pięknie zaśpiewała. Ona ma naprawdę wielki talent. Po niej śpiewała jakaś dziewczyna. Nie podobał nam się jej występ i gdy zaczęła śpiewać 2 zwrotkę zasnęłyśmy.

No i macie rozdział o X-Factor. :) Mam nadzieje, że się podoba. Teraz będzie ciekawiej, ponieważ pojawi się temat One Direction. :) Nie powiem w którym rozdziałe, ale niedługo;)
                                                                                                                   Pozdrawiam;*


wtorek, 4 grudnia 2012

Rozdział 9: Wyjdziesz jako dziewczyna- sumerman.

piątek, 6 lipca 11:07
*Lena*
Nadszedł ten dzień. Dzisiaj o 13:00 są castingi. Boje się. Może by tak udawać, że zachorowałam i nie iść tam? Wiem, głupie mam pomysły, ale naprawdę boje się tam iść, a jak wyśmieją mnie? Lub pomyle tekst? Albo się potkne idąc na scene?
Z rozmyślań wyrwała mnie Malwina.
-Wstawaj śpiochu!
-Nie śpie.
-Co się stało? Dzisiaj wielki dzień. Możesz stać się gwiazdą.
-Wiem, że to dzisiaj. Niestety. Nie, nie bęę gwiazdą.
-Skąd wiesz? Może urzeknie ich twój głos?
-Tsaaa... w bajki wierzysz?
-Lena, ogarnij się. Pamiętasz jak w 6 klasie zgłosiłam cię na "Idola" w szkole? Nie chciałaś iść, ale ja cię wepchnęłam na scene. Zaśpiewałaś i wygrałaś. Powiedziałaś wtedy, że nieprzestaniesz śpiewać i, że będziesz rozwijać swój talent. Pamiętasz?
-Ale to było dawno i nie pawda. Byłyśmy wtedy małe i ja gadałam dziwne rzeczy.
-Lena, obiecałaś mi to, jesteśmy przyjaciółkami. Zrób to chociaż dla mnie. Proszę, nie marnuj swojego talentu. Idź tam. Proszę. Ostatni raz, nie będę już o inne rzeczy cię prosić.
-Dobrze, zrobię to dla ciebie.
-Ufff... już się bałam, że będę musiała Julie prosić, żeby powiedziała ci to samo.
-No ej!
-Lenko, wiesz, że cię kocham.
-No dobra, nie gniewam się.
-My tu gadu gadu, a za niecałe 2 godziny masz casting. Szybko ubieraj się i chodźmy na śniadanie. Jula już na nas czeka.
-Okey.
Chwyciłam jakieś ubrania, które leżały w szafie i wbiegłam do łazienki. Po 10 minutach z niej wyszłam.
-No to chodź, bo Jula sama siedzi, biedna.
-Oki, biegniemy.
-Leć sumermanie!
-Co?
-Ubrałaś bluzkę supermana.
Spojrzałam na swoją bluzkę. Faktycznie. Nawet nie zauważyłam.
-No to lecimy.
Zjechałyśmy windą do restauracji, gdzie czekała już na nas Jula. Zajęła stolik pod ścianą.
-Nareszcie! Co tak długo? Namówiłaś ją?- zapytała Malwine
-Oj, nie przesadzaj. Namówiłam. Co zamówiłaś dla nas?
-Naleśniki z truskawkami i bitą śmietaną.
-Na śniadanie?
-Kelner też o to pytał. Słyszałam, że tu są najlepsze.
-Dlatego zamówiłaś tu pokój, tak?- zapytałam żartobliwie.
W tym momencie do stolika podszedł kelner.
{A}-Proszę i życzę smacznego.
-Dziękujemy.{koniec A}
Z wielkim apetytem zjadłyśmy śniadanie zamówione przez naaszą przyjaciółkę. Miała rację. Naleśniki były wyśmienite.
*Jula*
Nie wiedziałam, że te naleśniki będą tak pyszne. Do tego jeszcze dziewczyną smakowały. To widać. Aż im się uszy trzęsły. To taki żarcik. Wstałyśmy od stołu. Poszłam zapłacić za pyszne śniadanie. Później z dziewczynami wróciłyśmy do pokoju. Była 11:45. Idziemy szykowąć naszą Lenkę na występ!
-My poszukamy ci ubrać, a ty siadaj i mów co ci sie podoba.
-W nic się nie przebieram!
-Może i masz racje. Wyjdziesz ajko dziewczyna- superman. Dobry pomysł.
-Ale mi chodzi o to, że ja nie chce iść!
-Obiecałaś mi! Teraz nie ma odwrotu.
-Malwina, nie krzycz na nią! Przecież wiesz jak ona się stresuje.
-Dobrze, przepraszam.
-Okey. Niech Lena zostanie w tym. Będzie się wyróżniać. Poza tym ładnie jej w tej koszulce.
-Jedziemy taksówką?-zapytała Lena nieco już spokojniejsza.
-Tak. Właśnie idę zadzwonić po nią.
*Malwina*
Jula wyszął na korytarz z telefonem. Nie wiem po co wychodziła, ale już niech jej będzie. W tym czasie z Leną szykowałyśmy się do wyjścia. Lena pomalowała się, po chwili Jula weszła do pokoju ogłosić, że taksówka już czeka. We 3 zbiegłyśmy na dół i wsiadłyśmy do samochodu. Jula podała kierowcy kartkę z adresem i pieniądze. Zastanawiam się skąd ona bierze te kartki. Ruszyliśmy.
*Lena*
W samochodzie siedziałam i nic nie mówiłam. Gdy taksówka się zatrzymała pierwsza wyszłąm z niej. Zobaczyłam budynek, w którym bęe śpiewać, a przed nim ogromną kolejkę ludzi, którzy przyszli tu z tego samego powodu co ja.
-Wow. Trochę ludzi przyszło na przesłuchanie.
-Nom. Może my wócimy do hotelu, bo po co tu tyle czekać?
-Przestań!-krzyknęły razem moje przyjaciółki.
-Ok, ok.
Weszłyśmy do środka, żeby usiąść. Czeka nas trochę siedzenia. Chyba, że wyczytają moje imię gdzieś na początku. Oglądałyśmy w telewizorze to, co się dzieje na scenie. Właśnie teraz słychać krzyki i oklaski, bo jurorzy wchodzą na swoje miejsca. Usiedli. No i zaczęło się. Ludzie wchodzili na scenę i z niej schodzili. Siedziałam znudzona na kanapie razem z moimi przyjaciółkami, aż tu nagle słyszę swoje imię i nazwisko. Zerwałam się na równe nogi. Dziewczyny też.
-Lena, nadszedł ten moment. Idź.
-Dobrze, trzymajcie kciuki.

Rozdział 9 zakończony. Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam czasu napisać rozdziału. Proszę komentujcie i zajrzyjcie do posta "Pytanko(ważne!!!)". Ono jest naprawde ważne, ponieważ, jak nie odpowiecie, to nie bęe mogła dalej pisać.
                                            Pozdrawiam, Horanowa ;*

Pytanko (ważne!!!)

Cześć, to znowu ja. Mam do Was baaardzo ważne dla was pytanie. Czy mogłabym  w moim opowiadaniu jako jury brytyjskiegi X-Factora dać jury z amerykańskiego? (Simon Cowell, L.A.  Reid, Britney Spears, Demi Lovato). Prosże o szybką odpowiedź.