poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 8: Wachania...

poniedziałek-czwartku 2-5 lipca
*Lena*
Codziennie chodziłyśmy po tym pięknym, a przede wszystkim ogromnym mieście. Zwiedzałyśmy, chodziłyśmy po sklepach oraz podziwiałyśmy widoki. Często wchodziłyśmy do sklepów, brałyśmy pełno ubrań, przymierzałyśmy, robiłyśmy sobie zdjęcia i wycodziłyśmy. Oczywiście ubrania odkładałyśmy na miejsce. Sprzedawcy nie koniecznie byli szczęśliwi z tego powodu. Nie wiem po co kupiłam tyle ubrań, tu już chyba sobie kupiłam tyle rzeczy co zabrałam ze sobą. Mogłam tyle nie brać, ale nie mogłam sie oprzeć, to przecież Londyn! Tydzień minął nam bardzo szybko. Zanim się zorientowałyśmy był już czwartek, a więc to już jutro dowiemy się, czy umiem śpiewać, czy nie. Boje się, że od razu będę musiała opóścić X-Factor, bez poznania chłopaków z 1D. Dziewczyny się już na to tak nastawiły. Ja z resztą też. Teraz myśle tylko o tym. Dożyjemy, zobaczymy...

Wiem, wiem, krótki, ale to miał być tlyko taki opisujący ich tydzień na zakupach oraz emocje, które odczuwa główna bohaterka, przepraszam za długość.:(

sobota, 24 listopada 2012

Z mojego życia

Od dzisiaj do jutra jestem w Szczecinie. Byłam dzisiaj u babci, a teraz siedze u cioci i wujka. Pojechałam do Galaxy do empika. KUPIŁAM SOBIE YEARBOOKA!!! Strasznie się cieszę, nie mogę się uspokoić. Yearbook jest super!
                                                                           Pozdrawiam, Wasza Horanowa (bo kto innyxDD);***

środa, 21 listopada 2012

Rozdział 7: Co to za dziwoląg?

poniedziałek 2 lipca 11:15
*Lena*
Obudziły mnie głośne dźwięki dobiegające z korytarza. Szybko wstałam z łóżka, pobiegłam do ewen do części kuchennej i złapałam coś do ewentualnej obrony. Przedmiotem chwyconym przeze mnie była... patelnia. Cicho otworzyłam drzwi prowadzące na korytarz. Sceną, którą zobaczyłam była Julia śmiejąca się, a przed nią stał jakiś nawet przystojny brunet. Moja przyjaciółka stała do mnie plecami. Na widok mojej różowej piżamy w marchewki chłopak wybuchnął śmiechem.
-Ha ha ha! Co to za dziwoląg?
Jula odwróciła się do mnie i sama zaczęła się śmia. Po chwili doszło do niej to, jak nazwał mnie jej kolega.
-Że co?! Dziwoląg?! To moja najlepsza przyjaciółka. Masz coś do niej?-powiedziała ze zdenerwowaniem w głosie.
-Yyy... nie. Tylko ona ma śmieszną piżamę i trzyma w ręce patelnie. Czy to nie jest dziwne?
-Nie. My tak mamy, a co do piżamy dostała ją ode mnie na swoje 17 urodziny.
-Oj przepraszam. To może ja już pójdę.
-To idź.
Poszedł. Weszłyśmy z Julią spowrotem do naszego pokoju.
-Po co do nas wyszłaś? I to jeszcze w piżamie i z patelnią? Ale to był widok!-zaśmiała się Jula.
-Obudziłam się i usłyszałam hałas z korytarza, więc wzięłam patelnie i wyszłąm zobaczyć co się dzieje, a co to za chłopak? Znowu jakiś Polak?
-Tak. Jest to syn recepcjonistki. Przyszedł się przywitać. Znają się z Malwiną dobrze, bo byli sasiadami, gdy ona mieszkała jeszcze w Łodzi. Weź, a miałam u niego szanse, a ty z tą piżamą wyskoczyłaś.
-Aha. Przepraszam, ale bałam się o swoje życie! A tak wogóle gdzie Malwina?
-Żartowałam głupku! Poszła zmówić nam śniadanie. Może pościelimy łóżka i przygotujemy stół do śniadania?
-Pewnie.
Po 10 minutach do pokoju weszła Malwina.
-Ooo, przygotowałyście stół. Jak miło.
-Nie gadaj tyle tylko dawaj żarcie! Gdzie ono jest?
Malwina klasnęła w dłonie, a do pokoju weszło 3 kelnerów z tacami.
To naprawdę jest hotel 5-gwiazdkowy!
Kelnerzy weszli i położyli przed nami tace z jedzeniem.
-Smacznego.-powiedzieli wszyscy razem. Ukłonili się i wyszli.
-Wow! Ale exstra!-krzyknęłam szczęśliwa.
-Musimy się przyzwyczaić. To będzie teraz normalka.
-No to smacznego!-powiedziała Malwina siadając na krzesło przed swoim posiłkiem.
Po zjedzeniu śniadania, które było naprawdę królewskie, poszłam sie ubrać.
*Jula*
Kiedy Lena poszła się szykować my zadzwoniłyśmy po obsługę, aby zabrała puste tace. I tak zaczął się nasz tydzień wypełniony zakupami! No i oczywiście zwiedzaniem.

Mam nadzieje, że czytacie xDD Podoba się blog?xDD ;*

poniedziałek, 19 listopada 2012

Informacja

Cześć. Jak wiecie z przeczytanych rozdziałów dziewczyny są za granicą. Nie chce mi sie pisać tam dialogów i myśli po Angielsku, więc będę pisąc po Polsku. Myślę, że nie będzie Wam to przeszkadzać. W momentach w których będą posługiwać się tym językiem przed fragmentem będzie,,{A}" Mam nadzieje, że tak może być.:)
                                          

niedziela, 18 listopada 2012

Uwaga!

Cześć, to znowu ja. Mam dla was wiadomość. Dodałam 2 nowe bohaterki. Pierwsza jest to najlepsza przyjaciółka Nialla, a druga Harrego. Reszte doczytacie w zakładce heroes. Przypominam o komentowaniu tego i 2 bloga.
                                                            Pozdrawiam;***

Rozdział 6: Nareszcie na miejscu!

niedziela 1 lipca 15:00
Wylądowaliśmy! Jesteśmy w Londynie! Otworzyli drzwi od samolotu. Wyszłyśmy, szukałyśmy bagaży. Nie było problemu z ich znalezieniem. Taksówka już na nas czekała.
-Zamówiłyście taksówkę, żeby nas do hotelu zawiozła?!-zapytałam zdziwiona.
-Tak, Londyn to duże miasto, nie trafiłybyśmy. Poza tym nawet nie wiem gdzie znajduje się nasz hotel. Widziałyśmy tylko zdjęcia pokoju.
-Aha.-zaczęłam się śmiać, chociaż gdybym ja była na ich miejscu też bym nie wiedziała.
Malwina dała taksówkarzowi kartkę z adresem i pojechałyśmy. Po 30 miutach byłyśmy na miejscu. Jula zapłaciła kierowcy, a on odjechał.
-Oto hotel, w którym będziemy spać przez najbliższe 2 miesiące.-powiedziała Malwina pokazując mi budynekjakby występowała w reklamie nieruchomości.
-Wow, jest piękny! Ale zaraz, zaraz, wy pokój tu wynajęłyście  na 2 miesiące? Przecież ja nie przejdę castingów, a co dopiero do finału!
-Na pewno przejdziesz, a nawet jak wcześniej odpadniesz to pozwiedzamy.
-Okey, a bilety powrotne kupiłyście już?
-Nie, no co ty. Przecież jak wygrasz to będziesz pisać i nagrywać z chłopakami piosenkę, nie wiadomo ile to może zająć czasu.
-Dziewczyny, ja przecież z Polski, nie mam szans, żeby wygrać! Tutejsi mają łatwiej!
-No to co, że z Polski? Postaraj się zaśpiewać jak najlepiej i wszystko.
-No dobra.
Moją i Malwiny rozmowę przerwała Jula.
-Może pojdziemy już do pokoju hotelowego? Nogi mnie bolą i też chce się trochę odświeżyć po locie.
-Aaa, zapomniałam.
Weszłyśmy do wielkiego holu. Wszędize były kwiaty i obrazy. Malwina poszła do recepcji.
-Dzień dobry. Mogłabym klucz do naszego pokoju? Na nazwisko Latos.
-Dzień dobry. Oczywiście. Pokój 3-osobowy numer 69.
Juhu! Ale mamy fajny numer pokoju!
-Dziękuję. Do widzenia.
-Do widzenia. Jakbyście czegoś potrzebowały dzwońcie do mnie pod numer 4 na telefonie hotelowym.
-Dobrze.
-Czemu rozmawiałaś z recepcjonistką po Polsku?
-Bo to znajoma mojej mamy i u niej pokój zamawiałam.
-Aha.
Malwina wzięła klucz i poszłyśmy do windy. Nasz pokój znajdował się na 3 piętrze. Weszłyśmy do niego. Zamurowało mnie. Pokój był niebieski. Stały w nim 3 łóżka, kanapa, telewizor, a nawet laptop! W drugiej części były drzwi do łazienki.
-Ten... ten pokój jest cudny. Dziękuję.
-Nie ma za co. Nie wiem jak wy, ale ja jestem padnięta i idę się umyć i spać. Nie wyspałam się dzisiaj.
-Ja też.-odpowiedziałyśmy ja i Malwina.
-Okey, ale ja pierwsza zajmuje łazienkę!
-No dobra.
Umyłyśmy się i poszłyśmy spać. Nazajutrze czeka nas zwiedzanie miasta i sklepów.;)

 Kolejny rozdział dodany. Proszę komentujcie!!!;( Mam nadzieje, że czytacie.

wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział 5: Dzień wylotu

niedziela 1 lipca 6:10
Obudził mnie budzik, który nastawiłam na 6:10, aby się nie spóźnić. Dzisiaj jest dzień, na który czekałam od kąd dowiedziałam się o wakacyjnych planach dziewczyn. Szybko wstałam z łóżka i zjadłam 2 kanapki. Weszłam pod prysznic. Następnie ubrałam się, pomalowałam i uczesałam. Gdy była 6:30 zaczął dzwonić mój telefon. Oczywiście osobą dzwoniącą była Malwina.
-Siemka, po co dzwonisz?-zapytałam.
-Cześć. Chciałabym, żebyś już pomału wychodziła.
-Okey, gdzie się spotykamy?
-Może na lotnisku obok wejścia do środka?
-Dobra, to ja już idę ubierać buty.
-Ok. Pa.
-Do zoba.
Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Zeszłam na dół, ubrałam buty i bluze. Wzięłam walizkę i ostatni raz spojrzałam na dom. Przecież nawet jeśli nie dostane się dalej to i tak tydzień mnie nie będzie. Wyszłam z domu. Szłam w stronę lotniska.
*Malwina*
Gdzie one są?! Jest już 6:50, a ich nie ma. Boje się, że na samolot się spóźnimy. Ufff... Jula już idzie. Tylko gdzie Lena? Ona też biegnie. Jest za Julią. Na szczęście są, bo juą myślałam, że nie polecimy.
-Nareszcie! Wiecie, że już jest za 10?!
-Serio? Ale długo się idzie z naszych domów.
-Dobra, chodźmy już n aodprawę.
Na odprawie zleciały nam chyba 3 godziny. Mogłyśmy wsiąść do samolotu. Na szczęście były siedzenia dla 3 osób.
-No i za jakieś 4 godziny będziemy w londynie!
-Super! Zapomniałam Was zapytać o noclegi. Macie jakiś załatwiony, czy musimy na miejscu poszukać?
-Pewnie, że mamy załatwiony!
-Jak ja was za to kocham.
Jak Lena mogła pomyśleć, że nie załatwiłyśmy noclegu?! Przecież jak coś załatwiać to do końca.
Po godzinie lotu zobazczyłam, że Lena i Jula już śpią. Ja nie miałam jakoś na to ochoty, więc wyjęłam MP3, włożyłam słuchawki do uszu i słuchałam muzyki.
niedziela 1 lipca 14:30
*Lena*
Obudziła mnie Malwina.
-Lena wstawaj!
-Co jest?- zerwałam się z miejsca.
-Lądujemy. Jesteśmy w Londynie!
-Jeju, serio? Ale się cieszę.
-Ale jeszcze nie wstawaj, bo dopiero lądujemy!
-Proszę zapiąć pasy. Za chwilę lądujemy.-oznajmiła stewardessa.
-Dobrze.
Wszytskie trzy w tym momencie zapiełyśmy pasy.

 Przepraszam, żę tak żadko dodaje rozdziałay, ale nie mma czasu na to i na pisanie, obiecuję poprawę;P
                                                Pozdrawiam;***

środa, 7 listopada 2012

Rozdział 4: Szkoła, szkoła i po szkole.

poniedziałek do czwartku 25-28 czerwiec 7:07
 W poniedziałek  wstałam wypoczęta jak nigdy. Zjadłam śniadanie, umyłam się, ubrałam i przygotowałam na zajęcia. Ostatni tydzień w szkole minął na testach końcowych itp. Wszystkie zdałam na szczęście. Jutro dzień kończoncy rok szkolny. Ostatni raz ide do szkoły. Oczywiście przed wakacjami. Nie mogę się już doczekać wyjazdu. Ciągle o nim myślę. 1 lipca jedziemy, to już niedługo. Jakoś wytrzymam.
piątek 29 czerwca 10:32
Zakończenie roku. Właśnie teraz pani dyrektor wygłasza przemowę. Nie wiem o czym jest, bo ciągle myślami jestem w Londynie. Koniec. Każą iść do domu. Nareszcie! Pod drzwiami wyjściowymi czekam na Julie i Malwine. Wreszcie przyszły.
*Julia*
Szykałyśmy Leny po całej szkole, a ona stała koło drzwi wejściowych.
-Co tak długo?- zapytała Lena.
-Szukałyśmy cię.
-Mogłam wam powiedzieć, że będę tu czekać. Nie pomyślałam.
-Dobra, ważne, że cię znalazłyśmy.
-Jak podobało się zakończenie roku?- zapytała Julia.
-Super. Bardzo fajna była przemowa pani dyrektor, a tobie co się podobało?- zapytała Malwina Lene.
-Nie słuchałam. Myślami byłam gdzieś indziej.
-Ciągle myślisz o wyjeździe?
-No. Strasznie się cieszę. Już w niedzielę wylatujemy!
Doszłyśmy właśnie do parku.
-Dobra, to pora się żegnać. Zobaczymy się w niedziele. Pamiętajcie, już o 7:00 rano musimy być na lotnisku.
-Pamiętamy!
Pożegnałysmy się i poszłyśmy do naszych domów.
sobota 30 czerwca
*Lena*
Pół dnia szykowałam się na jutrzejszy wyjazd. Pakowałam wszystko jeszcze raz. Weszłam na swojego meila, bo mieli mi przysłać daty wszystkich występów. Wiem, nawet castingunie przejdę, ale chciałabym wiedzieć. I jeszcze jak długo to będzie trwać. Hmmm... napisali, że ogólnie cały X-Factor będzie trwał 2 miesiące. W każdy piątek będę eliminacje. Fajnie, ale nagroda najlepsza: napisanie i nagranie piosenki z chłopakami z One Direction. Tych 150.000 mogłoby nie być w nagrodzie, mi wystarczyłaby tylko część z 1D. Fajnie by było gdybym doszła do finału, bo wtedy chłopcy są w jury. Dobra, za bardzo sie roamarzyłam. Wyłączyłam laptopa. Reszta dnia upłynęła mi na powtórnym pakowaniu się, bo nie ma to jak pakować się 10 razy.

niedziela, 4 listopada 2012

rozdział 3: Przygotowania

niedziela 24 lipca 11:32
Dzisiaj rano Malwina i ja obudziłyśmy się i próbowałyśmy obudzic także Jule.
-Wstawaj śpiochu-szeptała jej do ucha Malwina.
Budzenie sposobem Malwiny nie dawało efektów, więc ja wkroczyłam do akcji.
-Julia wstawaj!-krzyczałam skacząc po łóżku.
Poskutkowało, bo Julia zerwała się z niego.
-Już nie spie, jejku, co tak krzyczycie?!
-Chciałyśmy Cie obudzić.-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Tylko po co?
-Nie wiem. Nudziło nam się, to obudziłyśmy ciebie.
-Co?! Ja chce spać!-krzyczała niezadowolona Jula.
-Oj, nie przesadzaj. Wpadłam na pomysł, żeby zacząć się już na wyjazd pakować.
-Ooo, dobry pomysł Malwina. Chodźmy.
-Ale ja jeszcze śpie!-protestowała ciągle Jula.
-Jejku. Idziesz, czy nie?
-A mogę jeszcze pospać?
-Okey, ty śpij, a my w tym czasie pójdziemy do Leny ją spakować. Potem wrócimy po ciebiei pójdziemy do twojego domu. Na końcu wrócę do mojego domu i sama się spakuje.
-Dobra, to chodź. Idziemy sie ubrać, a ten śpioch niech dalej śpi.
-Dziękuję- westchneła Jula i wróciła do przerwanego przez nas zajęcia.
Wzięłam jakies pirewsze, lepsze ubrania i kosmetyczkę z mojej torby i poszłam do łazienki. Umyłam się, ubrałam i pomalowałam. Wyszłam z łazienki.
-No nareszcie. Ile można sie szykować?
-Nie przesadzaj.
Gdy Malwina szykowała sie w łazience ja postanowiłam posprzątać trochę po nas. N apodłodze leżało pełno opakowań po chipsach, żelkach, ciastkach i dwie puste butelki po koli. Malwina wyszła z łazienki.
-Ooo, posprzątałaś? Dziękuję, ale nie musiałaś.
-Wiem, ale czego nie robi się dla przyjaciółek.
Przytuliłyśmy się.
Właśnie za to kocham Malwine. Umie sie cieszyć z małych rzeczy.
-Dobra, chodźmy.
Koło godziny 14:00 wróciłyśmy do domu po Julie, a tu niespodzianka. Nie koniecznie miła. Julia zniknęła!
-Boże, gdzie ona jest?!
-Nie wiem, dzwonie do niej.
Wyjęłam telefon i szybko wybrałam numer Juli. Odebrała.
-Halo?
-Gdzie ty jesteś?! Martwimy sie o ciebie z Malwiną!
-Nie macie powodu. Jestem już u siebie w domu. Nie martwcie się, już się spakowałam na nasz wakacyjny wyjazd.
-Czemu nic nie napisałaś, ani nie zadzwoniłaś, żeby powiedzieć, że już idziesz do domu?
-Jakoś wyleciało mi z głowy.
-Okey, ale więcej tak nie rób.
-Dobrze.
Koniec rozmowy.
-I co z nią?!-pytała gorączkowo Malwina.
-Nic, po prostu juz poszłam do domu.
-Ufff... mogła chociaż powiedzieć.
-Nom. Ja też już pójdę. Jutro szkoła.
-Spoko. To pa pa.
Przytuliłyśmy się na pożegnanie. Wyszłam z domu Malwiny i poszłam do swojego. Gdy byłam już na miejscu spakowałam się na poniedziałek. Potem wyszłam jeszzce na długi spacer. Wróciłam koło 22:00. Wykompałam się i poszłam spać.

No i 3 rozdzial. Wiem, że wolno dodaje, ale staram się pisać jak najlepiej, może mi to nie wychodzi najlepiej, ale się staram. Proszę komentujcie, bo nwm czy ktos czyta.
Piosenka od której nie mogę się oderwać(oczywiście od 1D też, słycham wszystkie;)) -http://www.youtube.com/watch?v=cOQDsmEqVt8