wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział 5: Dzień wylotu

niedziela 1 lipca 6:10
Obudził mnie budzik, który nastawiłam na 6:10, aby się nie spóźnić. Dzisiaj jest dzień, na który czekałam od kąd dowiedziałam się o wakacyjnych planach dziewczyn. Szybko wstałam z łóżka i zjadłam 2 kanapki. Weszłam pod prysznic. Następnie ubrałam się, pomalowałam i uczesałam. Gdy była 6:30 zaczął dzwonić mój telefon. Oczywiście osobą dzwoniącą była Malwina.
-Siemka, po co dzwonisz?-zapytałam.
-Cześć. Chciałabym, żebyś już pomału wychodziła.
-Okey, gdzie się spotykamy?
-Może na lotnisku obok wejścia do środka?
-Dobra, to ja już idę ubierać buty.
-Ok. Pa.
-Do zoba.
Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Zeszłam na dół, ubrałam buty i bluze. Wzięłam walizkę i ostatni raz spojrzałam na dom. Przecież nawet jeśli nie dostane się dalej to i tak tydzień mnie nie będzie. Wyszłam z domu. Szłam w stronę lotniska.
*Malwina*
Gdzie one są?! Jest już 6:50, a ich nie ma. Boje się, że na samolot się spóźnimy. Ufff... Jula już idzie. Tylko gdzie Lena? Ona też biegnie. Jest za Julią. Na szczęście są, bo juą myślałam, że nie polecimy.
-Nareszcie! Wiecie, że już jest za 10?!
-Serio? Ale długo się idzie z naszych domów.
-Dobra, chodźmy już n aodprawę.
Na odprawie zleciały nam chyba 3 godziny. Mogłyśmy wsiąść do samolotu. Na szczęście były siedzenia dla 3 osób.
-No i za jakieś 4 godziny będziemy w londynie!
-Super! Zapomniałam Was zapytać o noclegi. Macie jakiś załatwiony, czy musimy na miejscu poszukać?
-Pewnie, że mamy załatwiony!
-Jak ja was za to kocham.
Jak Lena mogła pomyśleć, że nie załatwiłyśmy noclegu?! Przecież jak coś załatwiać to do końca.
Po godzinie lotu zobazczyłam, że Lena i Jula już śpią. Ja nie miałam jakoś na to ochoty, więc wyjęłam MP3, włożyłam słuchawki do uszu i słuchałam muzyki.
niedziela 1 lipca 14:30
*Lena*
Obudziła mnie Malwina.
-Lena wstawaj!
-Co jest?- zerwałam się z miejsca.
-Lądujemy. Jesteśmy w Londynie!
-Jeju, serio? Ale się cieszę.
-Ale jeszcze nie wstawaj, bo dopiero lądujemy!
-Proszę zapiąć pasy. Za chwilę lądujemy.-oznajmiła stewardessa.
-Dobrze.
Wszytskie trzy w tym momencie zapiełyśmy pasy.

 Przepraszam, żę tak żadko dodaje rozdziałay, ale nie mma czasu na to i na pisanie, obiecuję poprawę;P
                                                Pozdrawiam;***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz